Pierwszy, historyczny, całkowicie poświęcony festiwal dubowy w Polsce za nami. Wrażenia jak najbardziej pozytywne - formuła prezentowania różnych (czasem bardzo odległych od siebie) oblicz muzyki dubowej wg mnie się sprawdziła. Było mocno i psychodelicznie na Brain Damage (światła robiły swoje), jak i oldschoolowo na Adrianie i Little Roy'u (piękny głos w towarzystwie znakomitego dubmastera, który wie jak z wyczuciem dodawać efekty do wokalu). Było momentami ostrzej na Dubblestandart jak i niekonwencjonalnie na Igorze Boxx'ie. Była przestrzeń na Wszystkich Wschodach Słońca jak i mocny rytm i puslujące dęciaki na Aba Shantim. Dub zaserwowany na 6 różnych sposobów.
Brawa dla organizatorów, niestety frekwencyjnie nie było dobrze, co może negatywnie odbić się na zamiarze organizowania kolejnych edycji. Mam nadzieję, że ta garstka elitarnych ;) fanów dubu znów wypełni (tym razem całą) WWF w przyszłym roku.
To już jutro, jakby ktoś zapomniał ;) Pierwszy stricte dubowy festiwal w Polsce, cała noc różnorodnej muzyki, której wspólnym mianownikiem jest to 3-literowe słowo. Oby było nas dużo, żeby organizatorzy nie odpuścili w przyszłym roku.
Pora na prezentację ostatnich artystów, którzy wystąpią na Independent Dub Day.
Adrian Sherwood to jedna z ważniejszych postaci brytyjskiej sceny reggae i dub. Już jako nastolatek w czasie wakacji pracował dla wytwórni takich, jak Pama, a w wieku 17 lat był współzałożycielem labelu Carib Gems, gdzie nagrywał pierwsze duby z Prince Far I. Jako producent objawił się na albumie Creation Rebel "Dub From Creation" wydanym w kolejnej, założonej przez siebie wytwórni - Hitrun Records (wydał w niej w sumie 34 single, m.in. Carol Kalphat "African Land", Prince Far I "Higher Field Marshall". Hitrun wypuściło także pierwszą dubową serię Roots Radics "Dub To Africa").
W 1980 Adrian wraz z fotografem Kishi Yamamoto założył On-U Sound Records. Label ten ustanowił nowe standardy w produkcji dubu - przewinęła się przez niego armia artystów reggae, funku czy rocka (New Age Steppers, Singers & Players, Creation Rebel, Bim Sherman, Mark Stewart & Maffia, Judy Nylon, London Underground, African Head Charge, Dub Syndicate).
Wraz z gitarzystą Skipem McDonaldem, basistą Dougiem Wimbishem i perkusistą Keithem LeBlanc'iem Adrian zmontował zespół, który pojawiał się pod różnymi nazwami (najczęściej Tackhead).
W połowie lat 80-tych Sherwood stał się jednym z najbardziej znaczących producentów w muzyce i pracował z szerokim spektrum artystów, m.in. Depeche Mode, Einsturzende Neubauten, Simply Red, The Woodentops, Ministry. Stopniowo wciągał się też w klimaty industrialne, nagrywając z Cabaret Voltaire, Skinny Puppy, KMFDM i Nine Inch Nails. On-U sound pomogło w przełamywaniu barier między muzyką reggae a angielską sceną niezależną - punkiem, new wave.
W latach 90-tych label był nieco mniej aktywny, pojawiło się za to nieco reedycji na CD. W międzyczasie Adrian współpracował z przeróżnymi artystami - Sinead O' Connor, Primal Scream, Air, Asian Dub Foundation, oraz wydał dwa eksperymentalne albumy jamajskich klasyków - Bima Shermana (Miracle - Mantra records 1996) i Juniora Delgado (Reasons - Big Cat 1999). Wciągnął się także dwa kolejne projekty-labele - Green Tea i Pressure Sounds.
Wielkie zdolności Adriana zostały dostrzeżone przez Petera Gabriela, który zdecydował się na wydanie albumu Sherwooda "Never Trust a Hippy" w swojej wytwórni Real World Records (2003 rok). Wydanie debiutanckiej płyty zbiegło się w czasie z nową aktywnością Adriana - dubowym show na żywo, z żywym mixem i selekcją ścieżek na 24-kanałowej konsolecie. Na scenie wspierał go Ghetto Priest i inni goście. Miałem okazję załapać się na tą parę + córkę Sherwooda w poznańskim klubie Blue Note i było to kapitalne.
2003 rok to odrodzenie się On-U Sound - nowa organizacja, nowe studio i produkcje. Kompilacja Chainstore Massacre była pierwszą próbką nowego stylu wytwórni, kolejną - solowy album Ghetto Priesta "Vulture Culture". Adrian powołał także sub-label Sound Boy.
Drugi solowy album Adriana pojawił się pod koniec 2006 roku (ponownie w Real World Records) i zawiera 2 CD z niebanalną, nieszablonową muzyką, którą ciężko wrzucić do jakiejkolwiek szufladki. Na płycie pojawiło się mnóstwo gości, m.in. Lee Perry (kapitalny utwór otwierający płytę!), Dennis Bovell, Little Roy, Jazzwad, LSK, Bim Sherman, Samia Farah, Mark Stewart).
Trochę video:
Czas teraz napisać trochę o artyście, który będzie towarzyszyć Sherwoodowi na Independent Dub Day. Little Roy (Earl Lowe) urodził się w Kingston na Jamajce i wieku 13 lat nagrywał już w Studio One z Jackie'im Mitoo, a następnie trafił pod skrzydła Prince'a Bustera, który wydał jego pierwsze single. W 1969 Little Roy nagrał utwór osadzony w rastafari "Bongo Nyah" (dla Lloyd'a "The Matador" Daley'a), który odniósł wielki sukces komercyjny. Lata 70-te to okres, w którym artysta był pod dużym wpływem ideologii 12 Plemion Izraela. Lata 80-te to dość ubogi muzycznie okres Little Roy'a, natomiast kolejna dekada to szeroka współpraca z Adrianem Sherwoodem - pod skrzydłami On-U Sound Little Roy wydał albumy Longtime (1996), More From A Little (1999) i Packin' House (1999).
"Już niecały tydzień a nasze prezentacje dobiegają końca - dziś Dubblestandart z Austrii. Miałem już przyjemność ich zobaczyć na Reggae Dub Festiwal w Bielawie. Powstali na początku lat 90, na początku byli backing bandem dla Lee Perrego, Top Cata i Ari Up. W 2004 roku wydali bardzo dobry album "Heavy Heavy Monster Dub" w kolaboracji z takimi artystami jak Sly & Robbie, Dreadzone, Manasseh, Mad Professor, Keith Le Blanc, Seven Dub, Sounds From The Ground, Mikey Dread czy Carl Douglas. Z tym ostatnim nagrali mega kawałek z motywem kojarzącym się z filmami karate „Kung Fu Fighting”. Jak na dubową produkcje przystało prawie każdy kawałek ma swojego dub remixa, co dodaje płycie kolorytu. Na tej płycie znajdzie każdy coś dla siebie, bo i jest szaleństwo, melancholia i czilout, czyli dub i jego wszystkie oblicza. Zaś na płycie „Immigration dub” jest niesamowity remix „When I Fall In Love” Kena Bootha w dubowym sosie. A do tego „Wadada” - remix Dub Syndictae w wykonaniu Austraków to czad w iście metalowym stylu.
Śmiało wszystkim polecam ich występ, można się wyszaleć za wszystkie czasy bo grają dub z pazurem punkowym."
"Dziś dorzuce kolejnego gością Independent Dub Day – Brain Damage z Francji. Nazwa, która w zupełności oddaje charakter zespołu (w wolnym tłumaczeniu "uszkodzenie mózgu") zaczerpnięta została z kawałka Pink Floyd. Nie musicie się bać, ten uraz poszerzy wam tylko horyzonty muzyczne, ponieważ miesza energie dubu z arabskimi wokalami i wszechobecną grozą. Do tej pory wydali 4 pełnometrażowe albumu:
„Always Greener (on the other side)” label Hammerbass "Ashes to ashes/Dub to dub" Hammerbass „Spoken Dub Manifesto Vol. 1” Jarring Effects
„Short Cuts”.
Na ostatnim zagościł nasz ojciec prekursor dubu Maken w numerze Trupy. Kawałek ten oddaje w 100% klimat jaki towarzyszy każdej płycie Francuzów a tekst przypomina nam hasło memento mori. Mnie najbardziej utkwiła płyta „Always Greener” z mega energetycznym kawałkiem „Genetic Weapon” .
Można by się dużo rozpisywać na temat ich muzyki ale niech wystarczy stwierdzenie, które usłyszałem: jeśli chcesz zobaczyć dwóch gości którzy za pomocą kilku elektronicznych zabawek i basu robią hard core na poziomie zespołów metalowych to są właśnie oni - Brain Damage."
Drugim polskim reprezentantem na Independent Dub Day będzie zespół Wszystkie Wschody Słońca. Początki działalności grupy przypadają na rok 1996 w Słupsku. Ich muzyka została określona jako "reggae epoki techno", "elektroniczne bity połączone reggae'owym pulsem pasu, pomorską psychodelią wyrażoną w dźwiękach gitary i klezmerskimi dźwiękami klarnetu, melodiki i akordeonu wzbogacony przestrzennymi efektami dźwiękowymi". Wydali 5 płyt, pierwszą w 1997 gdzie tytułem była nazwa zespołu, drugą All Sunrises Sound System w 2000 , trzecią "In dub trip" w 2003, czwartą "Luv etno logic dub" i piątą jak na razie ostatnią „RMX-1000”. W międzyczasie doszło do reedycji "Allsunrises Sound System 2000"", prapremiera płyty miała miejsce na festiwalu ONE LOVE we Wrocławiu.
Tyle biografii teraz trochę prywaty. Ze Wszystkimi Wschodami Słońca miałem styczność dwa razy, oba uważam za coś wyjątkowego w moim życiu dub maniaka. Pierwszy zobaczyłem ich na Festiwalu Winter Reggae jeszcze w Gliwicach w 2003 roku, zrobili na mnie porażające wrażenie. Zespół akurat wtedy promował płytę "Luv etno logic dub", którą zaliczam do najlepszych polskich płyt dubowych. W tym okresie na wokalu był Globus, jego głos w połaczeniu z elektronicznym dubem powodował ciarki na mym ciele.. Koncert mimo wczesnej pory (bo około godziny 17) był jednym z lepszych tego wieczoru. Do drugiego spotkania doszło na Regałowisku w Bielawie w 2005 roku. Zagrali jako ostatni około godziny 3, co akurat było plusem ponieważ stworzyli niebywały klimat. Po pierwsze sceneria gór i jak na ironie wschodzącego słońca, a po drugie muzyka która tam brzmiała całkowicie inaczej niż na Winter Reggae. Tym razem bez wokalisty, kawałki zapowiadał jeden z muzyków wykazując się swoim poczuciem humoru. Mimo zmęczenia całodniowym festiwalem, muzyka brzmiąca ze sceny poruszyła duża liczbą osób. Bas przeszywał przestrzeń, a trawa skąpna rosą drżała w końcu to grały Wszystkie Wschody Słońca budził się nowy dzień. Na tegoroczny koncert czekam na równi z innymi, bo raz że dawno ich nie słyszałem a po drugie - lada dzień ma ukazać się nowa płyta. WWS to energia która nie wiesz kiedy Cię opęta, a wiedz że droga jest kręta, wyboista, a ich muzyka jest … heh
Kolejny artysta z Independent Dub Day na tapecie. Tym razem napiszę niewiele, bo na festiwalu będzie to jego debiut. Igor Boxx czyli Igor Pudło to DJ z wrocławskiego duetu Skalpel. Głośno było o nich swego czasu, bowiem trafili do wielce uznanej wytwórni Ninja Tune, co dla wielu jest równoznaczne z nowatorską, niecodzienną i niebanalną muzyką na wysokim poziomie.
Na festiwalu Igor Boxx zaprezentuje nam zarówno remixy Skalpela, jak i całkowicie nowy, specjalnie przygotowany materiał. Stylistycznie ma być różnorodnie - od back to the old school, czyli inspiracji starymi klaskykami konsolety po nowoczesne eksperyementy. No i nie zabraknie "tanecznego pulsu i imprezowej wibracji" a całemu show będą towarzyszyć psychodeliczne wizualizacje.
Igor Boxx to dla mnie wielka niewiadoma tego festiwalu, która może stać się jego czarnym koniem i największą niespodzianką. W każdym razie na jego występ czekam niecierpliwie i cieszę się, że kolejny artysta sięgnął po dubowe środki wyrazu.
Postanowiłem zrobić krótki przegląd artystów, którzy wystąpią na festiwalu. Jak starczy czasu to do marca może opracuję wszystkich...
Na pierwszy ogień idzie Aba Shanti-I, bo to postać dla mnie szczególna. W zasadzie od niego na nowo odkryłem znaczenie słów "sound system". Jak? W 2005 roku pierwszy raz byłem na Nothing Hill Carnival w Londynie. Jest to taki festyn w dzielnicy Londynu, podczas którego promowana jest kultura karaibska - imigranci organizują parady i wystawiają na ulicę potężne głośniki, gramofony, konsolety oraz tonę innego sprzętu no i dają czadu. Muzycznie - dla każdego coś miłego - Reggae, Ragga, Roots, Dub, Dancehall, Hip hop, Ska, Soul, Soca, R&B, Boogie, Drum & Bass, House, Garage... i te tysiące watów nagłośnienia, które wprawiają w drżenie całą okolicę. Przechadzając się po karnawałowych ulicach w końcu dotarliśmy z załogą do Aby, ale już zwijał sprzęt. Nic to, pomyślałem, następny rok muszę tu być znów...
No i byłem, tym razem uderzając od razu pod sound system Aba Shantiego. I to było to - ściana potężnych głośników generowała dźwięk, który powodował niesamowitą pulsację. Nieważne, czy puszczał akurat rootsową piosenkę, czy jakiś stricte dubowy kawałek - wszystko miało taką wibrację i moc, że mi szczęka opadła. Nie wspominając o basie, który zmiatał z chodnika..Od tego momentu koniec - rodzime imprezy pozostawiały niedosyt. Aba prezentował to, czego chciałem słuchać, robił to w odpowiadający mi sposób i na odpowiednich zabawkach (wtedy nie spodziewałem się, że za 2 lata sam będę taką ścianę głośników kombinował)...
Dość wspominek ;), czas na konkrety. Po pierwsze - Aba Shanti-I - to "I" na końcu to nie jest jedynka, tylko "I" od "ja". Czyli jego nazwę wymawia się jako Aba Szanti Aj po naszemu. Aba został wciągnięty w roots&culture przez swojego ojca Allana, który miał swój sound system. W latach 80 Aba był śpiewakiem w sound systemie Jah Tubby's, występował wtedy pod ksywą "Jasmine Joe". Kiedy raggamuffin zaczęło grać pierwsze skrzypce w muzyce jamajskiej, sound systemy grające roots reggae zaczęły tracić popularność i niewiele pozostało wiernych swojej pierwotnej stylistyce. Ale nie Aba Shanti-I. Zadebiutował na festiwalu w Leicester w 1990 roku i przez kolejne lata zdobywał coraz większe uznanie jako soundman i dubmaster, grając dubplate'y oraz muzykę swojego brata - Blood Shanti'ego (jest on bębniarzem i wokalistą w zespole Shanti-Ites). Wraz z nim i przyjaciółmi prowadzą wytwórnię Falasha Recordings i jak sami piszą o sobie "we don't segregate, we integrate" - jego sesje przyciągały (i nadal przyciągają) bardzo różnorodną publikę, nie tylko rastafiarian.
Aba Shanti-I jest operatorem sound systemu i zarazem prawdziwym mistrzem ceremonii - jego magnetyzm, przekaz oraz toasting przykuwają uwagę publiki i budują hipnotyczną atmosferę przesyconą pulsacją. Zostało to dostrzeżone i docenione nie tylko przez słuchaczy ale i różnych twórców filmów - Aba bardzo często pojawia się w materiałach o dubie i scenie sound systemowej w Wielkiej Brytanii.
Warto także wspomnieć, że Aba Shanti-I jest także inżynierem dźwięku i zajmuje się miksem utworów swojego brata oraz innych artystów.
Aba Shanti-I gościł już w Polsce na festiwalu One Love Sound Fest w 2006 roku.
A tutaj w swoim żywiole, na Nothing Hill Carnival. W tle kapitalny Wayne McArthur i jego "Victory Dance":
P.S. Trochę moich zdjęć z Nothing Hill Carnival można obejrzeć tutaj
Wczoraj w audycji Makena zaprezentowany został skład pierwszej edycji Independent Dub Day. Wystąpią:
Aba Shanti-I
Brain Damage
Adrian Sherwood & Little Roy
Dubblestandart
Skalpel in Dub
Wszystkie Wschody Słońca
Wszyscy zagraniczni artyści gościli już w Polsce, co zapewne nie przeszkadza większości osób, które czekają na ten występ :) Mamy ciężkie duby z Francji, reprezentację z UK, zespół z Austrii i dobrą reprezentację z naszego kraju (najbardziej jestem ciekaw występu Skalpela in Dub...). I każdy z artystów gra ten dub w inny sposób...
A jednak, mimo spekulacji i plotek o odwołaniu, festiwal Independent Dub Day odbędzie się na wiosnę 2009. Gwoli przypomnienia - planowany był na listopad tego roku. Za organizację i moc dubowych atrakcji odpowiedzialni są Lionstage i Agencja Maken,czyli spodziewać można się festynu na najwyższym poziomie organizacyjnym i muzycznym...Na razie brak szczegółów, pewna jest tylko data i miejsce - 7 marca 2009, Wytwórnia Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Miejmy nadzieję, że budynek ten z całą masą drewnianych konstrukcji wytrzyma takie natężenie głębokich dźwięków :) Pamiętam, jak na One Love 2005 podczas koncertu Abassi All Stars coś tam z dachu zaczęło się sypać...